Jak już wcześniej gdzieś nieśmiało sygnalizowałem mamy dość ciekawy układ. Jest miejsce na wzrost, ale nie ma wzrostu. Wygląda to jakby instytucjonaliści spisali rok 2011 na straty, a spadek indeksu mieli zamiar wykorzystać w roku przyszłym dla efektu niskiej bazy. Wielce to prawdopodobne. Istnieje też zagrożenie, że rynek jest tak słaby, że w końcówce roku utrzymywanie aktualnego poziomu jest kresem możliwości, a po nowym roku czeka nas kolejna fala spadkowa.
Co przemawia za pierwszym scenariuszem? Przede wszystkim struktura falowa, przy oznaczeniu jak na rysunku poniżej ewidentnie brak fali C korekty. Która powinna wyjść powyżej A.
Być może ze względu na wypracowywany efekt bazy, z ruchem tym musimy poczekać do stycznia.
A co z kolei przemawia za scenariuszem spadkowym? Po pierwsze słabość odbicia dwie nieudane próby pokonania 38,2% fibo. Ponadto fakt, że jeśli ruch spadkowy od maja potraktować jako korektę, wzrostów dwu ostatnich lat, to z kolei brak tam wykańczającej korektę fali C
Wariant pierwszy wyniesie nas do poziomu 2300 góra 2400. Jeśli miałby być realizowany wariant drugi to oznacza spadek do poziomu około 1950, a może nawet do 1850.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz