Dzisiejszy wpis chcę zadedykować koledze, którego spotkało rozczarowanie wynikami uzyskanymi w Skandii za ostatni rok. Przez cały ten czas nasze portfele prowadzone były identycznie w tym samym dniu wykonywane były wszystkie konwersje. Cóż zatem takiego stało się i gdzie tkwi przyczyna tak dużej rozbieżności. Mój portfel licząc w metodzie WANJU wypracował zysk na poziomie 12,6%. Zaś portfel kolegi zaledwie 0,95% . Na dodatek jest to jeszcze znacznie poniżej wkładu i strata wynosi 28%. Podczas kiedy u mnie jest to niecałe 4%. Obaj ponieśliśmy dotkliwe straty w sierpniu 2011. Był to czas kiedy kończyłem swoje prace nad Suflerem. Już uruchamiając Suflera zakładałem zupełnie inną strategię niż tę, którą stosowałem wcześniej (o ile można było mówić o jakiejkolwiek strategii). Postawiłem na bezpieczeństwo mając świadomość, ze proces odrabiania strat potrwa nieco dłużej. Dodatkowo trzymałem się zasady zwiększania siły pieniądza po każdej większej przecenie. Tak więc mimo iż moje składki niemal w całości pochłaniane są przez opłaty (na co narzeka wielu posiadaczy polis), to jest to wyłącznie efekt tak zbudowanego kapitału, że nie stanowi to najmniejszego problemu. U kolegi opłata nie przekracza połowy składki, ale portfel jest na tyle skromny, ze opłaty mają zasadniczy wpływ na wynik całego portfela. szczególnie kiedy składki są nadpłacone i nie był portfel zasilany w tym roku dodatkowymi wpływami.
Wystarczy, żeby portfel zasilany był co miesięczną składką a zysk wynosiłby wypracowane 0,94% powiększone o roczną składkę i odsetki jakie ta składak by wypracowała, zapewne wtedy inne były by nastroje. Nie ma co gdybać i pod żadnym pozorem załamywać się. W inwestycjach potrzebna jest cierpliwość, konsekwencja upór i wytrwałość. Jestem głęboko przekonany, że również portfel kolegi da mu wiele satysfakcji w swoim czasie.
Piszę o tym wyłącznie dlatego, aby uświadomić czytelnikom, że różnice wyników inwestycyjnych będą różne w zależności od wielkości portfela. I początkowo, a w niektórych przypadkach nawet dość długo wydawać może się nam to bezsensowne, bo efekt nawet skutecznego inwestowania jest mizerny.
Marketing, a rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńWszystko się zgadza Maxie, ale wina (jeżeli można mówić o winie w kontekście hazardu inwestycyjnego) leży w znacznej mierze po stronie sprzedających polisy, którzy mamią klienta procentami rzędu kilkunastu kilkudziesięciu procent. Wydaje się na podstawie takich opowieści, że forsa zacznie mnożyć się jak króliki, a my rzucimy pracę i przeniesiemy się na Florydę. Z drugiej strony skuteczność tego typu programów wydaje mi się mocno ograniczona.
A propos wielkości portfela to mam wątpliwość co do słuszności zasady maksymalnej przy programach typu SKANDIA. Pierwszy próg optymalizacji uzyskuje się po przekroczeniu wielkości, która zmarginalizuje opłatę stałą, ale zwiększanie kapitału nie powoduje kolejnego "zysku" na zasadzie synergii. Płacenie miesięcznie kilkuset złotych za narzędzie typu SKANDIA, uważam za przesadę,