Zacznę od tego, że nie podejmę się jednoznacznej oceny słuszności bądź nie porozumień zawartych podczas spotkania przywódców państw unijnych . I tylko kompletny ignorant osądzi to w kategoriach TAK lub NIE. Sprawa jest na tyle złożona, że nie sposób to dziś ocenić. Śmieszne są argumenty o płaceniu składek dla greckich emerytów z jednej strony, albo dokładania do dużo bogatszych i rozrzutnych Włochów. Jak i te, że jest to jedyne i najlepsze wyjście. Czas pokaże, choć pewne ustalenia zdają się być sensowne.
Na dziś bardziej przemawia do mnie reakcja rynków na których, zrobiło się nieco bardziej optymistycznie choć bez nadmiernej euforii. To pozytywny znak zawsze lepiej jest rosnąć w sposób wolniejszy ale stabilny i cień szansy na takie uspokojenie jest. Wielce prawdopodobne jest, że po uspokojeniu inwestorzy kontrolując realizację zapowiedzi skoncentrują się na danych makro, a te w szczególności płynące zza oceanu jakby na krzywej wznoszącej.
Dodatkowym plusem jest fakt, że trójka z czterech oportunistów zdaje się zmieniać zdanie, kto wie czy Wielka Brytania nie zostanie sama. Warto przy tej okazji pamiętać jaki jest nasz unijny bilans, a cały czas dostajemy 4 razy więcej niż wpłacamy.
Do pelni szczęścia droga daleka, wyboista i trudna. Na pocieszenie dodam, ze kilka postanowień dla nas nie stanowi nowości, jak choćby konstytucyjne zabezpieczenie przed nadmiernym zadłużaniem. Płace i emerytury też mamy na zdrowym (w kontekście kryzysu) poziomie, więc i rozczarowań takich jak Grecy czy Włosi mamy szanse uniknąć.
Jestem umiarkowanym optymistą, zresztą z natury jestem optymista