Temat dzisiejszego wpisu podsunął mi Rafał Hirsch, który (nie wiem czemu) mocno zdziwił się zamknięciem dzisiejszego kontraktu na WIG20 (dwukrotnie większym niż sam indeks). Dla mnie to rzecz oczywista i naturalna, ale może nie wszyscy mają tego świadomość. Korzystam więc z okazji, bo o czym tu pisać, jak na rynkach nic się nie dzieje. To znaczy dzieje się, ale nic na tyle ważnego co można by uznać za przełom. Sytuacja techniczna na naszym rynku się nie zmienia. Mimo iż amerykańskie indeksy po raz kolejny biją rekordy.
Ale dlaczego poirytowała mnie wypowiedź dziennikarza? Otóż, wystarczy rzut oka na wykres.
Porównanie wykresu z kontraktem wskazuje brak jakichkolwiek nieprawidłowości . Jednosesyjna różnica rzędu dwukrotnego wzrostu kontraktu w stosunku do indeksu wynika z piątkowego zamknięcia. Tam na fixingu indeks wyraźnie rozjechał się z kontraktem. Indeks znacznie został podciągnięty, gdy tymczasem kontrakt został wyzerowany. Od początku notowań obecnego (czerwcowego) kontraktu baza waha się w granicach 15 pkt. Na zamknięciu w piątek powstała baza ujemna, a że do rozliczeń daleko należało oczekiwać wyrównania w dniu dzisiejszym. Można powiedzieć, że dziś wszystko wróciło do normy na zamknięciu mamy bazę 11pkt., co interpretuję, jako jeszcze pewien zapas dla kontraktu. Zmian w tym zakresie spodziewać należy się nieco bliżej rozliczenia czyli około tygodnia przed czerwcowymi wiedźmami (trzeci piątek), do tego czasu zaś wszelkie odstępstwa powinny być korygowane podczas kolejnych sesji.