W cyklu muzycznym proponuję na najbliższy tydzień właśnie ten utwór moich ulubieńców Metal Church. Amerykanie z tej kapeli wyjątkowo potrafili łączyć elementy powstałego z początkiem lat osiemdziesiątych nurtu thrash metal z klasycznym heavy metalem. A kiedy od kapeli odszedł założyciel David Wayne i w roli frontmena zastąpił go Mike Howe, zespół wszedł na kolejny poziom, to co wniósł do kapeli Mike było czymś nieprawdopodobnym. Mimo iż krytycy nie podzielali mojego entuzjazmu, to uważam, że właśnie z Nim zespół osiągnął apogeum. Mike zaskoczył po raz kolejny kiedy postanowił zerwać z zespołem, by poświęcić się życiu rodzinnemu. Kto wie może nie do końca potrafił udźwignąć ciężar popularności. Tym większy dla niego szacunek. Po odejściu Mika wróćił na krótko David, niestety odszedł w roku 2005 na zawsze (R.I.P.) zespół podjął jeszcze próbę, ale ostatecznie jednak zakończył działalność. Być może powrócą, często muzycy wracają. Osobiście uważam, że niezbęnym do tego byłby powrót Mika. Poniżej kilka próbek kapeli z rekomendowanym w tytule postu na koniec.
Albumy w których Mike Howe udzielał się na vocalu Blessing In DIsguise, The Human Factor, Hanging In The Balance